Nicole
Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Hogwartu
|
Wysłany: Czw 17:46, 15 Mar 2007 Temat postu: HP i Ostatnia Bitwa |
|
|
Rozdział I
Czarnowłosy chłopiec z blizna na czole obudził się zlany potem. Znów miał ten sen. Snape z różdżką i Dumbledore błagający o litość. Spojrzał na zegarek. Była 7:00. Chłopak wstał z łóżka i skierował się łazienki.
Tym chłopcem był Harry Potter zwany również „Wybrańcem” lub „Chłopcem, który przeżył”. Po wykonaniu wszystkich porannych czynności zszedł po coś do jedzenia. Zrobił sobie kanapkę i wyszedł z domu. Na stole zostawił kartkę wujostwu, by się nie martwili. Skierował się do parku. Mimo iż było wcześnie słońce mocno świeciło. Harry usiadł na trawie i oparł się o drzewo. Myślał i Ginny. Doszedł do wniosku, że on jej nie kocha.
- „To musiało być tylko zauroczeni” – myślał. Po chwili usłyszał jakiś szelest. Szybko wstał i ścisnął mocniej różdżkę. Z krzaków wyszedł mały kotek. Harry odetchnął z ulgą. Podszedł do kota i wziął go na ręce. Na obroży miał napisany adres: Prived Drive 8. Harry postanowił oddać kota. Wyszedł z parku i skierował się do jego właścicieli. Przez pukanie spojrzał na zegarek. Dochodziła 8:00. Chłopak mając nadzieję, że mieszkańcy domu nie śpią nacisnął dzwonek. Otworzył mu wysoki mężczyzna wyglądający na około 35 lat.
- Dzień dobry. Czy to państwa kot? Znalazłem go w parku. – powiedział grzecznie.
- Dzień dobry. Tak to nasz kot. Agnes bardzo się ucieszy, że jej kotek się znalazł. Poroszę wejdź – powiedział mężczyzna i zaprosił go do środka. Chłopak wszedł niepewnie do domu i poszedł we wskazanym przez właściciela kierunku. Po umeblowaniu wywnioskował, że znajduje się w salonie.
- Usiądź. Jak się nazywasz chłopcze? – zapytał mężczyzna z uśmiechem.
- Jestem Harry Potter. Mieszkam niedaleko.
- Miło mi. Ja nazywam się Mark Drew. – wyciągnął do Harry’ego rękę. Chłopak uścisnął ją. Po chwili do salonu weszła kobieta. Miła długie blond włosy i oczy, które wydawały się wręcz fioletowe.
- O mamy gościa? Witaj nazywam się Carolin Drew. – powiedziała z uśmiechem.
- Harry Potter. Przyniosłem państwa kota. Miło mi. – uścisnął jej rękę.
- Agnes zaraz zejdzie. Jesteście w tym samym wieku. Zaprzyjaźnicie się. – zawołała pani Drew już w kuchni. Po kilku minutach do salonu weszła młoda dziewczyna. Miała ciemne włosy i opaloną skórę. Podeszła do Harry’eo i powiedziała:
- Cześć. Jestem Agnes. To ty znalazłeś mojego kota?
- Tak. Nazywam się Harry Potter. – odpowiedział.
- Może idźcie na balko. Zaraz wam przyniosę lemoniadę. – krzyknęła mama Agnes.
- Tak. Chodź Harry. – powiedziała Agnes wstając. Czarnowłosy również wstał. Razem poszli na duży balkon. Można było z niego zobaczyć piękny i całkiem spory ogród. Na balkonie były cztery krzesła i stolik. Harry usiadł na jednym z krzeseł, a agnes usiadła po jego przeciwnej stronie. Zaczęli rozmawiać.
- Ile masz lat Harry? Ja 16.
- Ja niedługo skończę 17. – odpowiedział.
- A ja myślałam, że masz około 19 lat. Jesteś wysoki, umięśniony i opalony. - chłopak zaśmiał się.
- Pozory mylą.
- Taak. A czym się interesujesz? – to pytanie bardzo Harry’ego zaskoczyło. Przecież nie powie jej, że Horkruksami.
- Eeee... Interesuje się sportem – skłamał.
- Naprawdę? Tata uczy mnie karate. Jeśli chcesz się uczyć to przyjdź dzisiaj o 17:00. o tej porze zaczynami. Porozmawiam z tatą. Na pewno się zgodzi. Przyjdziesz? – zapytała. Harry zastanawiał się przez chwilę i powiedział:
- Jeśli twój tata nie ma nic przeciwko to chętnie przyjdę. – dziewczyna od razu się rozpromieniła.
- To super. Tylko tata jest bardzo wymagający. Po pierwszej lekcji nie będziesz miła siły się ruszyć. – oboje się roześmiali. Rozmawiali jeszcze jakiś czas i Harry pożegnał się. Wyszedł z domu państwa Drew i spojrzał na zegarek. Była 10:25. siedział u nich dwie godziny. Po chwli zastanowienia wolnym krokiem wrócił na Prived Drive. Harry wszedł do domu i usłyszał wołanie ciotki Petunii:
- Gdzie byłeś tak długo?
- Znalazłem kota i oddałem go jego właścicielom. Zaproponowali mi lekcje karate. Mam przyjść dzisiaj o 17:00. – powiedział siadając przy stole. Z salony dobiegł go śmiech Dudley’a.
- „Pewnie ogląda telewizje” – pomyślał Harry.
- A jak się nazywają ci ludzie? – zapytała ciotka stawiając, przed nim talerz z ciastkami i sok. Chłopak trochę się zdziwił, ale już od początku wakacji zaczęli go lepiej traktować. W każdym razie ciotka.
- Drew. Mieszkając cztery domy dalej. – odpowiedział Harry popijając sok pomarańczowy
– Wuja nie ma? – zapytał.
- Nie, pojechał już do pracy. Dudley ścisz to! – krzyknęła w kierunku salony. Chłopak niechętnie wykonał polecenia matki. Harry zjadł ciastka i poszedł do siebie. W okno pukały sowy. Wybraniec otworzył okno i do pokoju wleciała Świnka i Hedwiga z listem od Hermiony. Chłopak bardzo się ucieszył, bo od dawna nie miał od nch żadnej wiadomości. Szybko otworzył list, od Rona. Pisało:
Harry!
Co u ciebie? U nas wszystko OK. Interes Freda i Georga idzie coraz lepiej. W Twoje urodziny ktoś się po Ciebie zjawi. Jeśli dostawałeś „Proroka” to pewnie wiesz, że Bagman i Diggory nie żyją. Wszyscy byli tym bardzo wstrząśnięci. Niedługo ślub Billa i Fleur. Mama bardzo się denerwuje. Niestety nie mogę Ci napisać niczego o ZF, bo sowę może ktoś przechwycić. Kończę, bo Ginny mnie woła.
Ron
Harry czytał o morderstwie Bagmana i Diggory’ego. Zostali zamordowani we własnych domach. Ministerstwo chce wszystko zatuszować.
- Auuu...! – Herwiga uszczypnęła Harry’ego w rękę, by zwrócić na siebie uwagę. Chłopak odwiązał list od nóżki sowy i zaczął czytać:
Drogi Harry!
Mam nadzieje, że u Ciebie wszystko dobrze. Niedługo się zobaczymy u Rona. Czytałeś w „Proroku” o morderstwie Bagmana i Diggory’ego? Nie mogłam w to uwierzyć, przecieć zostali zamordowani we własnych domach! Teraz nigdzie nie jest bezpiecznie. Bardzo martwię się o swoich rodziców. Nie wiesz, czy ZF ma nowych członków? Kończę, bo jadę z mamą na zakupy.
Pozdrowienia od
Hermiony
Po przeczytaniu listu Harry spojrzał na zegarek. Dogodziła 13:00. chłopak postanowił się przejść do parku. Po wyjściu z domu spotkał panią Figg.
- Dzień dobry. Czy ma pani informacje z Zakonu Feniksa? – zapytał Harry.
- Witaj Harry. Wiem tylko, że do Zakonu wstąpia niedługo nowi członkowie. Słyszałam, że chcą przyjąć Wiktora Kruma.
- Naprawdę? Hermi się ucieszy. – mruknął chłopak.
- Przepraszam cię, ale muszę już iść. Zostawiłam koty same i musze je nakarmić. – potrząsnęła torbą, w której, sądząc po grzechocie, było jedzenie dla kotów.
- Nie będę pani dłużej zatrzymywał. Do widzenia. – kobieta pomachała mu na pożegnanie i oddaliła się szurając swoimi kapciami. Po chwili Harry skierował się do parku. Usiadł na ławce i rozmyślał o dzisiejszym spotkaniu z Agnes. Po kilku godzinach rozmyślań spojrzał na zegarek. Dochodziła 17:00. Chłopak wolnym krokiem udał się do państwa Drew. W ogrodzie przed domem zobaczył Agnes i jej ojca.
- Hej Agnes! – przywitał się Harry wchodząc do ogrodu. Dziewczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się.
- Witaj. Zaczniemy od podstaw. Podejdź tu. – powiedział pan Mark. Chłopak podszedł do nich i zaczęli ćwiczyć. Po dwóch godzinach lekcji Harry umiał już wszystko. Potrafił zapanować nad swoimi emocjami, zachować spokój w najbardziej nerwowych momentach i poruszać się szybko, i zwinnie jak kot.
- Jesteś najlepszym uczniem, jakiego miałem Harry! – powiedział zadowolony pan Drew – Jutrzejsza lekcja nie jest ci już potrzebna. Jeszcze nikt nie nauczył się tego tak szybko.
- Dzięki za wszystko. Jest pan naprawdę dobrym nauczycielem. Muszę już iść. Do widzenia. Pa Agnes. – chłopak oddalał się w stronę domu wujostwa. Po drodze myślał o tym, co musi zrobić. Gdzie szukać Horkruksów? Jedno wiedział. Zawsze będą z nim przyjaciele.
___
Tutaj mam już drugi rozdział. Oceńcie, a wkleję
Post został pochwalony 0 razy
|
|