Nicole
Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Hogwartu
|
Wysłany: Czw 17:49, 15 Mar 2007 Temat postu: Hermiona i Draco |
|
|
I
Dawna przyjaciółka
Obudziły ja pierwsze promienie lipcowego słońca padające na twarz. Usiadła na łóżku i rozejrzała się po pokoju. Wstała z łóżka, wygrzebała z szafy błękitną, zwiewną sukieneczkę i pobiegła do łazienki. Po kilku minutach wróciła ubrana, z lekkim makijażem i rozpuszczonymi włosami. Posprzątała w pokoju i zeszła śniadanie. Na stole w kuchni zobaczyła karteczkę:
Kochanie! Musieliśmy już iść do pracy. Śniadanie musisz sobie zrobić sama.
Mama i tata.
- Ok, skoro tak, to do roboty. – mruknęła do siebie dziewczyna.
Zajrzała do lodówki i wyciągnęła z niej jajka. Przygotowała wszystko i zabrała się za robienie jajecznicy. Po kilku minutach wszystko było gotowe. Zjadła pyszne śniadanie, pozmywała naczynia i wyszła do ogrodu.
Hermiona Granger, bo tak nazywała się ów dziewczyna, mieszkała w małej, mugolskiej miejscowości. Niedaleko jej domu był mały lasek. Gdy była młodsza często chodziła tam ze swoją przyjaciółką – Mary.
Hermiona zatopiła się we wspomnieniach i nie usłyszał nawet dzwonka do drzwi. Gdy dotarło do niej, że ktoś nieświadomie zaraz wyważy drzwi wejściowe jej domu szybko wróciła i otworzyła.
Zobaczyła wysoką, ciemnowłosą dziewczynę. W pierwszej chwili nie mogła jej poznać, ale po kilku sekundach krzyknęła:
- Mary!! Co ty tutaj robisz? – rzuciła się koleżance na szyje. Dziewczyna z uśmiechem odwzajemniła uścisk.
- Mionka! Jak dobrze Cię widzieć. Wróciliśmy tutaj już na stałe. Wiesz, znowu mieszkam u dziadków i pomyślałam, że fajnie by było odwiedzić starą przyjaciółkę. – powiedziała z uśmiechem.
- Super. Chodź na górę. – Hermiona zaprowadziła przyjaciółkę do swojego pokoju. dziewczyna rozejrzała się po sypialni.
Jej wzrok zatrzymał się na biurku, a dokładniej na... różdżce Hermiony.
- Co to jest Hermi? – zapytała zdziwiona.
- Yyy... to jest... ten, no... taki... eee.... patyk. – wyjąkała Hermiona.
Ciemnowłosa spojrzała na nią nieufnie i ponownie zaczęła się rozglądać. Tym razem jest wzrok padła na kawałek gazety. „Prorok Codzienny” głosił tytuł. Na pierwszej stronie widniało ruchome zdjęcie Ministra magii.
Dziewczyna podniosła gazetę i powiedziała głośno do przyjaciółki.
- Miona, jesteś czarownicą prawda? – Panna Granger spojrzała na nią zdziwiona i odpowiedziała:
- Tak, ale ty... skąd wiesz?
- Oj Mionka, Mionka. Uczyłam się w Beauxbatons. Teraz rodzice przenoszą mnie do Hogwartu. Będziemy razem w szkole. – domem wstrząsnął krzyk radości, pewnej brązowowłosej dziewczyny.
- Twoi rodzice to mugole prawda?
- Tak. Tata dostał pracę we Francji i musieliśmy się przenieść. Ale teraz przenieśli go z powrotem do Anglii, dlatego będę chodziła do Hogwartu. Opowiec mi coś o sobie, szkole, o wszystkim. – powiedziała dziewczyna siadając wygodnie na łóżku przyjaciółki.
Hermiona zaczęła opowiadać. Opowiadała o szkole, nauczycielach, Harrym i Ronie, ich wspólnych przygodach. Na rozmowie spędziły kilka godzin.
Około godziny szesnastej do drzwi pokoju Hermiony ktoś zapukał. Po cichym „Proszę” w drzwiach ukazała się mama dziewczyny.
- Ooo...! Mamo, pamiętasz Mary Bree?
- Och... tak, tak. Przyjechaliście w odwiedziny do dziadków? – zapytała pani Granger.
- Nie. Wróciliśmy na stałe do Anglii.
- Mamo, nie uwierzysz. Mary jest czarownicą. – powiedziała zadowolona Hermiona.
- Tak? To świetnie. Chyba przejdę się do twojej mamy, Mary. Dawno się nie widziałyśmy z Anną. Zejdziecie na dół dziewczynki, jest spóźniony obiad. – powiedziała kobieta wychodząc.
- Mamo! Nie jesteśmy już dziewczynkami! Mamy szesnaście lat! – krzyknęła za nią Hermiona, ale usłyszały już tylko śmiech dochodzący z kuchni. One również się zaśmiały i zeszły na dół.
W kuchni przy stole siedział pan Granger czytający gazetę.
- Dzień dobry. – przywitała się Mary.
- Dzień dobry, Mary. Słyszałam, że wróciłaś z rodzicami na stałe do Anglii.
- Tak. Tata kazał mi powiedzieć, żeby pan do niego przyszedł w wolnej chwili. – powiedziała szczerząc zęby.
- Oj tak. Chyba się przejdę jeszcze dziś. Ma być mecz, to sobie obejrzymy. Może Bob znajdzie w lodówce jakieś zimne piwo... – mruczał do siebie pan Martin* wychodząc.
Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie; to było kiedyś normalne – albo pan Bob przychodził do ojca Hermiony, albo odwrotnie.
Zjadły pyszny obiad wspominając dawne czasy i ponownie poszły na górę. Pierwsze, co rzuciło się w oczy po wejściu do pokoju, to była mała sówka latająca pod sufitem. Gdy spostrzegła wchodzące do pokoju osoby rzuciła liścik na głowę Hermiony i usiadła na szafie.
- To od moich przyjaciół. Zapraszają żebym do nich pojechała jutro na resztę wakacji. Wiesz... chyba mam pomysł... chciałbyś jechać ze mną? Poznałabyś Harry’ego, Rona. Co ty na to? – zapytała z lekkim uśmiechem.
- No nie wiem. Ja bym chciała, ale czy rodzice się zgodzą – zastanawiała się chwilę.
– słuchaj, możemy iść i się spytać. Chodź. – pociągnęła ją za rękę i wyszły z domu. W drzwiach krzyknęła do mamy Hermiony gdzie i w jakiej sprawie idą.
- Ale Miona, czy twoi przyjaciele będą zadowoleni, że zwalam im się na głowę?
- Oj nie martw się. Na pewno cię polubią. Teraz idź pogadać z rodzicami, ja poczekam. – Hermiona wepchnęła przyjaciółkę do domu. Po kilku minutach dziewczyna wybiegła z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Zgodzili się! – zawołała.
- To fajnie, a może już dziś się do mnie przeniesiesz i jutro około dziesiątej ruszymy?
- Ok. chodź, pomożesz mi się pakować. – śmiejąc się poszły do pokoju Mary. W salonie siedzieli państwo Bree i rozmawiali.
- Dzień dobry.
- Ach, dzień dobry Hermiono! Dobrze cię widzieć. – odpowiedział tata Mary.
- Mamo, mogę dzisiejszą noc spędzić u państwa Granger? Jutro rano z Hermioną jedziemy do jej przyjaciół, więc nie będę biegała z kufrem. Zgódź się. – prosiła Mary.
- No dobrze. Idź się spakuj. – pani Bree ustąpiła. Dziewczyny pobiegły do pokoju ciemnowłosej i zaczęły pakowanie. Po kilku około pół godzinie wszystko było gotowe. Wyszły z pokoju i dziewczyna pożegnała się z rodzicami.
- Pa! Będę pisać! – krzyknęła od drzwi. Gdy wróciły do domu Hermiony ta powiadomiła mamę o gościu i poszły do pokoju Hermiony. Obok był nieużywany pokój dla gości i tam ulokowała Mary. Dziewczyny rozmawiały do późnego wieczora. Zasypiały z bardzo radosnymi minami.
~&~
*Martin – imię ojca Hermiony według mojego opowiadania.
Pierwsza notka. I jak?
Post został pochwalony 0 razy
|
|